Dalej płynę tą rzeką

Włosi zrobili dla wszystkich pyszną kolację wczoraj, spaghetti oczywiście. Była wersja wegetariańska - jest tu nas dwoje.

Dziś ćwiczyliśmy rodzaje rzeczowników i przymiotników, jako że w grupie są osoby, które nigdy tego na oczy nie widziały. Jako przykład męskiego rzeczownika nauczycielka podała nam Tybet. W czasie przerwy nasza Chinka wstała i powiedziała, że czuje się urażona, bo Tybet stanowi część Chin, a my omawiamy tu państwa. Pierwszy raz polityka wkroczyła w nasze życie. Dziwnie się poczułam, w gruncie rzeczy cieplejsze uczucia mam do Tybetu.

Łatwo mi tu uskuteczniać jedną z moich przypadłości - bycie bardzo dobrą w tym, co robię. Czeski i polski są na tyle podobne, że mogę porozmawiać z nauczycielką, która dorzuciła mi dziś drugi podręcznik, żeby robić lekcje do przodu. Wg opisu oba są łącznie przewidziane na 120 godzin, czyli tyle, ile tu spędzimy, ale to mrzonka. W planie jest zrobienie 8 jednostek lekcyjnych, czyli odpowiednika 80 godzin. Co przez pozostałe 40? Nie wiem. Tłumaczę innym, dlaczego coś tam, a co to znaczy. Prawie jak praktyka. ;)

0 comments:

Post a Comment