Nuda

Wychodzimy rano na ćwiczenia z przekładu, otwierają się drzwi pokoju obok i staje w nich Leszek. Pyta, co i o której mamy, po czym stwierdza: "idę z wami". Mamy tak mało zajęć, że ani się zmobilizować do samodzielnej pracy, ani zadana nie zajmuje zbyt wiele czasu. Poza cyklicznymi imprezami (definitywnie nie bawi mnie alkohol, to przychodzi falami, właśnie poszło precz) nie ma wiele aktywności. Nadrabiam książki z listy "do przeczytania, gdy zabraknie lektur obowiązkowych".
Przyszły tydzień upłynie pod znakiem trzech godzin zajęć (czeski w czwartkowy ranek). Tak, to już wszystko.
Matko, jakże takie wakacje demobilizują i demoralizują. Coraz straszniej mi na myśl o styczniu i zaliczeniach.

0 comments:

Post a Comment