Już po! Wybory samorządowe 3/3

Wybory w Czechach tradycyjnie trwają dwa dni. W piątek można zagłosować jeszcze przed wyjazdem na weekend na chatę - od 14.00 do 22.00, a w sobotę od 8.00 do 14.00. Wygląda na to, że system sprawdza się podobnie jak polski, bo frekwencja w wyborach samorządowych w tym roku wyniosła lekko ponad 47 %.
W budynku, w którym głosowałam, miały siedzibę trzy obwody. I nagle stało się jasne, dlaczego oprócz adresu dostałam też numer obwodu, w którym głosuję.
Moje potwierdzenie pobytu tymczasowego wzbudziło pewne zainteresowanie komisji, państwo sprawdzali go wzdłuż i wszerz, ale na liście uprawnionych do głosowania byłam, więc wydano mi oficjalną kopertę - już drugą - i pozwolono zagłosować.
Poskładałam arkusze, przeliczyłam głosy, włożyłam do oficjalnej koperty i wrzuciłam do urny. Urna wygląda jak wielki szary kosz na odpady komunalne, ale ma naklejkę w czeskich barwach narodowych, więc można liczyć na to, że zawartość nie pojdzie na przemiał.



Post factum dowiedziałam się też, że przy systemie głosowania, który wybrałam, nie musiałam przeliczać głosów, by upewnić się, że jest ich odpowiednio 45 i 55. Wybierałam kandydatów trzech ugrupowań, ale u jednego ugrupowania zaznaczyłam po prostu odpowiednią liczbę kandydatów z góry listy (np. pierwszych 20). W takim wypadku czeskie prawo pozwala zoptymalizować ilość zużytego tuszu i postawionych krzyżyków, a to poprzez zaznaczenie krzyżykiem całej partii. Okazuje się, że liczący są w stanie policzyć głosy "pojedyncze" na kandydatów innych partii, a następnie doliczyć brakującą liczbę od pierwszego miejsca na wybranej całej liście.

Wyborcy w moim mieście dzięki wyborom dowiedzieli się, na kogo właściwie głosowali, już w ciągu powyborczego weekendu. Pokłócili się wszyscy ze wszystkimi, dogadali wszyscy ze wszystkimi. Populistyczna partia ANO 2011, która w Brnie wygrała wybory, została wyszachowana przez drugą w kolejce (prawicową) ODS. Nową primatorką będzie najprawdopodobniej pani z partii ODS, która ma mocne powiązania z tuzami południowomorawskiej mafii. Wesprzą ją w koalicji socjalni demokraci, piraci i chrześcijańscy ludowcy.
Mnie i moją bańkę najbardziej boli koniec zielonych i prospołecznych projektów. ODS obiecuje miejsca do parkowania, ukończenie projektów, które miały na celu znalezienie mieszkań dla bezdomnych i systemowe wsparcie ich w utrzymaniu tych mieszkań ("najpierw praca, potem mieszkanie" - ciekawe, jak...), trwanie w starych "dobrych" stereotypach o tym, kto jest dobrym obywatelem, a kto złym.
Mną, całe szczęście, tylko się straszy.

0 comments:

Post a Comment