kradzież

Miałam bardzo ważną myśl do napisania tu na blogu, która wpadła mi do głowy wczoraj przed zaśnięciem. Gdy dziś nad nią rozmyślałam, próbując przypomnieć sobie tor myśli, na dworcu Ostrava-Vitkovice podszedł do mnie 17-letni na oko chłopak i spytał o godzinę. A ja, durna, zamiast tę komórkę schować od razu, popatrzyłam na niego. I już nie mam komórki, a w niej numeru wielu osób, w tym Agnieszki, do której właśnie się wybierałam, umówiona na "puszczenie sygnału, jak będę pod miejscem X".

Bardzo chcę zrobić na złość temu gówniarzowi. Postanowiłam zablokować numer IMEI telefonu, żeby nikt nie mógł z niego korzystać. Dupa. Proces blokowania wygląda tak:
-> zgłoszenie kradzieży na komisariacie policji (z papierami telefonu, które są we Wrocławiu, a może Głogowie)
-> osobiste stawienie się z papierem potwierdzającym zgłoszenie kradzieży w punkcie operatora, gdzie taka blokada może dojść do skutku.

W obu tych miejscach mam problem: papierów jakichkolwiek brak, do Polski najbliższy wypad będzie przed świętami, prawdopodobnie już bez wracania do Ostravy.
Czy zgłoszenie może przyjąć polska policja, czy musi to być czeska - właśnie szukam. Cały ten proces będzie trwał co najmniej trzy tygodnie, po których mój telefon już prawdopodobnie znajdzie się w rękach nowego właściciela. Mam przeogromną nadzieję, że odpowiednio utrudnię mu korzystanie z niego.
Pójdę 20 albo 21 grudnia na komisariat, czy wtedy przyjmą zgłoszenie z 5.12?
Jestem całkiem w nerwach, wkurzona na ten system, który ułatwia złodziejowi drogę, a właściciela telefonu sprowadza do osoby, która musi jeździć, udowadniać, babrać się w tym wszystkim.
Dlaczego, do jasnej cholery, nie mogę się przedstawić w biurze obsługi abonenta, podać wszystkie moje dane osobowe w celu weryfikacji, i zablokować ten cholerny telefon?

0 comments:

Post a Comment