Dlaczego Czechy?

Powodów, na dobrą sprawę, jest kilka.
Zawsze interesował mnie ten kraj na zasadzie: tak blisko, a tak niewiele o nim wiadomo. Oczywiście w dalszym ciągu nic o nim nie wiem. Poza tym może, że widziałam kilka (-naście?) czeskich filmów i uważam, że to przykład świetnego kina europejskiego dzisiaj. Jeśli tylko Czesi są w połowie tacy, jak w filmach Zelenki, to szykuje się przygoda życia.
Z drugiej strony, nie muszą być nawet tacy, jak u Zelenki. Wystarczy mi to, co już wiem: kraj, w którym ludzie nie boją się przyznawać do ateizmu. Tam przeszłość nasączona wojnami religijnymi odcisnęła swoje piętno, a ja chcę to przeżyć.
Pochodzę z Dolnego Śląska, chciałabym po studiach zamieszkać niedaleko mojej rodziny, a jednocześnie niekoniecznie w Polsce, do której nie żywię głębokich uczuć (temat na osobną rozprawę). Chcę odetchnąć od naszej rzeczywistości, a jeśliby się udało znaleźć tam swoje miejsce na ziemi... Tym lepiej, bo odpowiednio blisko korzeni.
Wreszcie: aspekt ekonomiczny. Czechy nie zabijają cenowo tak jak Skandynawia (ona jest następna na mojej liście wyjazdowej). Każdy, kto tutaj, w Polsce, żywi się wegetariańsko, wysławia Czechy pod niebiosa za tamtejsze tanie produkty. Bardzo liczę na to, że dane mi będzie spróbować tempehu i tofu w różnych rodzajach i jednocześnie nie limitować przez te zachcianki budżetu na inne produkty.

Na chęć studiowania w Czechach wpłynęło moje zainteresowanie językiem migowym, wokół którego tam wiele się dzieje. Chcę zobaczyć na własne oczy, jak Czesi poradzili sobie z kwestiami u nas zapalnymi. O tym będę pewnie jeszcze wspominać.
Interesują mnie poza tym języki słowiańskie i myślałam o studiowaniu bohemistyki jeszcze nim wymyśliłam sobie ten wyjazd. Mam nadzieję, że nie zgubię tego zainteresowania, nauczę się języka i będę kontynuować we wrocławskim Zakładzie Bohemistyki po powrocie.

Słyszałam też głosy o rzekomej urodzie młodych Czechów, ale to sprawdzę na miejscu...

0 comments:

Post a Comment