Czasem nie jest

Dziś czuję się jak ofiara.
W trakcie krótkiej, 15-minutowej drogi na uczelnię, zostałam czterokrotnie zaczepiona o pieniądze, raz skończyło się wiązanką przekleństw za mną. Człowiek wychodzący z trolejbusu próbował podejść moją torebkę, która nie ma całościowego zamka, a tylko zaczep (więc zawsze mocno trzymam ją przy sobie), przeszedłszy bardzo blisko mnie chuchnął porządnie mi w nos. Całkiem z premedytacją. Cholera wie, czy chodziło o przestraszenie, o machnięcie ręką i puszczenie torebki czy przekazanie świńskiej grypy. W każdym razie sama nie oddycham nosem przez grypę, więc z poczuciem bycia ofiarą dojechałam do siebie.
Gdy czuję się jak ofiara, wszyscy czują mój strach, nie mam wątpliwości. Wyglądam jak łatwy cel, w dodatku zwykle uśmiechnięty - więc mogą mieć nadzieję na skłonienie mnie do podzielenia się pieniędzmi. Mnie wszystkie osoby podchodzące od razu stresują. Gdy jestem zaskoczona, gorzej rozumiem, co się do mnie mówi, muszę się zatrzymać, poprosić o powtórzenie. Innymi słowy - wpisuję się w ramy łatwej zdobyczy.

Gdy się nie bałam, nikt mnie nie zaczepiał. Przez lata samotnego chodzenia nocą po miastach nie próbowano się do mnie dostawiać w tak nachalny i nieprzyjemny sposób jak tu. I boję się, że będzie podobnie, skoro ten strach już się pojawił, skoro sama czuję się niepewnie.

Może poszukam jakichś zajęć z samoobrony na poprawienie pewności siebie. Widząc, ile w południe kręci się w centrum ludzi, z którymi nie mam ochoty się nigdy spotykać, od razu włączam ramę zagrożenia. Pod tym względem nie jest tu dobrze.

0 comments:

Post a Comment