o słowotwórstwie

Uczenie się języka czeskiego gdy jest się użytkownikiem języka słowiańskiego, rodzi dziwne - inne problemy niż uczenie się na przykład angielskiego czy niemieckiego.
Dość wcześnie zaczyna się etap komunikatywności. Po poznaniu podstaw gramatycznych i paru słówek poradzimy sobie w większości codziennych sytuacji (może pod warunkiem, że zakupy będziemy robić w sklepach samoobsługowych). Rozmowy w środkach komunikacji masowej brzmią znajomo, a tytuły w gazetach nie są chińskimi znaczkami, niosą treść. Pamiętam, że w trzecim tygodniu pierwszego kursu czeskiego, na jakim byłam, czytywałam namiętnie Reflex, odpowiednik Przekroju - oczywiście z pominięciem artykułów gospodarczych i politycznych, to do dziś po części jest mój zbiór pusty. W każdym razie nawet fakt, że ok. 20% słów z zakresu kultury było mi kompletnie niezrozumiałych, nie przeszkadzał w chwytaniu sensu tekstu. Dla mnie - Polki - miesiąc intensywnej nauki na terenie Czech był przełomowy.
Potem z radością obserwujemy, że żadna codzienna sytuacja nie stanowi dla nas problemu, wyjaśnimy obcemu człowiekowi trasę na dworzec, a w dodatku w klubie dopiero po trzecim zdaniu rozmówca się orientuje, że rozmawia z cudzoziemcem/-ką. Lektura portali internetowych przy kawie - żaden problem. Podręcznik do historii Czech czytamy ze sporym samozaparciem, ale w oryginale. Podręczniki do gramatyki i językoznawstwa są bułką z masłem. W tym momencie interferencja zbiera swoje pierwsze żniwo.
Słowa, podobne słowa wchodzące w miejsce polskich. Składnia czeskiego zdania, zmiana rekcji czasownika. Duży kontakt z jednym językiem wpływa negatywnie na pierwszy. Mówi się śmieszną hybrydą, co momentami bywa i irytujące. (Dobrze, że się mówi z bohemistami, oni przynajmniej czują, co poeta miał na myśli).
Kolejny kontakt z czeskim w Czechach pomógł mi się wydobyć z etapu wspomnianej interferencji - zaczęła się bardziej perfidna, w której upatruję największy międzyjęzykowy problem. W obu językach tworzy się różne części mowy za pomocą tych samych bądź podobnych sufiksów. Problemem jest to, że nie zawsze sobie odpowiadają, prostej reguły nie ma, a wyjątków jest dużo. Kiedy czytam po czesku, rozumiem, ale nie umiem podać poprawnego odpowiednika po polsku i odwrotnie.

Prosty przykład:
-ický zwykle w polskim jest zastępowany przez -yczny
estetický
historický

Ale nie zawsze:
rasistický - tu polskie -owski

marxistický - tu - bez słownika - odpowiednika nie podam, tak zmyliła mnie ta forma.

Stwarza to jeszcze śmieszniejszą sytuację, w której pewnie rozpoczynam wypowiadać słowo, ale przy końcu rdzenia zatrzymuję się i szukam tego sufiksu, który pasuje. Wyczucie na razie mi usiadło, wróci po zakończeniu tego etapu, wysługuję się innymi ludźmi do podpowiadania, co jest po polsku, a co brzmi obco. Czuję się z tym dość dysfunkcyjnie. ;)

0 comments:

Post a Comment