Wroc(nie)love

Zaczynam leciutko żałować. Na razie tylko tak, gdy słucham o wydarzeniach minionego semestru na obu moich kierunkach i gdy czuję się nieco odosobniona wśród bohemistów. I, kto wie, czy nie bardziej, gdy już napiszę zaliczeniowe prace, kolokwia, zdam egzaminy - okazało się bowiem, że właściwie wszystko jest do powtórki, nie da się inaczej. Grzęznę w teorii literatury (pewne rzeczy - powtarzam za Anią - się nie zmieniły od pierwszego roku) na zmianę z Klemensiewiczem, który zginął - zdaniem wielu - zbyt późno, przynajmniej tragicznie.
Odpoczywam właśnie od "Retoryki" Fisha, czas wracać do kolejnych tekstów. Jedno jest pewne, w styczniu nudy nie poczuję. :)