Praktyki Erasmus - podejście drugie

Już wiem, czego wymaga się na Uniwersytecie Wrocławskim:
1. Letter of Acceptance
2. zaświadczenie o średniej ocen
3. wypełniony wewnętrzny formularz zgłoszeniowy
4. list motywacyjny
5. zgoda od Dziekana na wyjazd w trakcie roku akademickiego

Dwa ostatnie właśnie się tworzą.

Erasmus - praktyki

Pierwsze podejście do administracji uczelnianej w związku z praktykami Erasmus. Informacje na stronie mówią, że należy mieć podpisany przez stronę przyjmującą letter of acceptance, zaświadczenie o średniej ocen oraz list motywacyjny. W przypadku wyjazdów do krajów, w których istotna jest znajomość języka - także ocena z egzaminu z tego języka bądź certyfikaty.

Letter of acceptance jest najistotniejszy, co tu dużo kryć. Często jest tak, że studenci wysyłają zgłoszenia do firm zagranicznych i nie dostają odpowiedzi. Mnie się udało, załatwiłam sobie miejsce stażowe podczas jednej rozmowy, potem tylko czekałam na list w formie papierowej. Przyszedł.

List motywacyjny właśnie się pisze w mojej głowie (zapomniałam o tym punkcie), ale motywacja do wyjazdu w moim przypadku jest tak oczywista, że staje się formalnością.

Jeśli się uda, to - któż zgadnie? - pojadę do Czech. W przypadku praktyk, na które zasadniczo wysyła się wszystkich, trzeba pamiętać o grancie. Zdarza się, że granty dla Uniwersytetu są już rozdzielone i trzeba jechać na własny koszt. Mam nadzieję, że mnie to nie spotka.

Wczoraj poszłam załatwić pierwszą turę dokumentów, ale - surprise - konsultacje na stronie www okazały się nieprawdziwymi i nie dostałam się do koordynatorki. Następne podejście w poniedziałek.

kącik literacki

Vrchlický Jaroslav (17.02.1853 - 09.09.1912)

Za trochu lásky (Okna v bouři)

Za trochu lásky šel bych světa kraj
šel s hlavou odkrytou a šel bych bosý
šel v lednu, ale v duši věčný máj
šel vichřicí, však slyšel zpívat kosy
šel pouští a měl v srdci perly rosy
za trochu lásky šel bych světa kraj.
Jak ten, kdo zpívá u dveří a prosí.


-------

Polski przekład postaram się w najbliższych dniach dołączyć do oryginału. Spotkałam się dziś z tym tekstem przy okazji zajęć z literatury i przypomniałam sobie skądś to brzmienie.

Jeśli ktoś widział dobrze znany czeski film "Butelki zwrotne", to na pewno pamięta, że głównym jego bohaterem był znerwicowany bohemista. W jednej z początkowych scen słyszymy, jak dyktuje uczniom do zeszytów właśnie ten wiersz.
Okazuje się, że ten utwór wszystkie czeskie dzieci znają na pamięć, podobnie jak polskie - inwokację (nawet nie muszę pisać skąd, przecież to jasne). Przenikł też do popkultury, doczekał się wielu odwołań, jest po prostu kanonem, należy do wiedzy wspólnej Czechów.

Przy okazji całkiem zgrabnego wiersza, który z przyjemnością czytam sobie teraz na głos, muszę dopisać kilka słów o Vrchlickym. Jaroslav Vrchlicky był bardzo płodnym pisarzem i tłumaczem. Dzięki jego pracy literatura czeska końca XIX i początku XX wieku otworzyła się na świat, dogoniła Europę i mogła stanąć w pierwszym rzędzie podczas formowania się kolejnych -izmów. Vrchlicky łącznie wydał ponad 200 dzieł - przekładów i tekstów własnych. Był obiektem ataków osób z ugrupowań konserwatywnych, oskarżano go o propagowanie obcych wzorów, form, tematów. Istotne, wprowadził do czeskiego środowiska nowe typy bohaterów, przygotował grunt pod realizm (przekładami choćby Hugo). W tym raczej jego zasługa zresztą niż słabość.

I na sam koniec szybkiego wpisu spostrzeżenie historyczno-literackie.
Czytałam syntezy dotyczące polskiej i czeskiej literatury. Jeśli chodzi o zawartość, gdyby otworzyć polską syntezę dokładnie w środku, znajdziemy romantyzm - będzie tam już od 150 stron i pociągnie się przez kolejne. Środek typowego czeskiego podręcznika to początek XX wieku. 2/3 wydania jest zajęte przez XX wiek, w tym dość dokładne opracowania czasów powojennych, które w polskich podręcznikach "załatwia" się na ostatnich 50 stronach.