Czeski głębiej

Wciąż zgłębiam wiedzę dotyczącą czeszczyzny współczesnej (w codziennych kontaktach i na zajęciach) i historycznej (styczniowy egzamin z historii języka polskiego uświadamia i w tej materii).
Bardzo przydatnym, wręcz doskonałym narzędziem przy nauce języka czeskiego, gdy się opanuje podstawy, jest Internetová jazyková příručka. Zasada dotycząca wyboru wszelakich słowników jest prosta i wspólna wszystkim językom - najlepiej jak najszybciej przenieść się na słowniki jednojęzyczne. Taka jest wspomniana příručka. Składa się z dwóch części, wykładowej i słownikowej. Wykładowa, jak nazwa wskazuje, to reguły pisowni i gramatyki; natomiast słownikowa to wspaniałe narzędzie, podające jak dany wyraz należy dzielić, odmieniać, tworzyć z niego formy pochodne i wstawić w zdanie. Łączy ciekawsze kwestie z częścią wykładową, dzięki czemu od razu można się dokształcić w zakresie ortografii i nie tylko.

Drugą, jeszcze przeze mnie dobrze nieodkrytą pomocą, jest Příruční slovník. Spełnia funkcję słownika języka polskiego, czyli wyjaśnia i pokazuje konteksty użycia. Ciekawostką jest obecność zeskanowanych kart katalogu, unaoczniająca, jak wyglądała praca leksykografa jeszcze nie tak dawno temu.

poBratysława

Dlaczego samolot lata? Od kilkunastu minut przekopuję strony poświęcone fizyce dla maturzystów i nie rozumiem z nich tyle, ile by mnie satysfakcjonowało.
Słowacki, język, wydaje mi się bliższy polszczyźnie niż czeski - brzmieniowo, może złudnie (w końcu nie znam ani jednego, ani drugiego). Przy okazji zastanawiam się nad kryteriami powodującymi uznanie dwóch językowych tworów za języki pełnoprawne. Po przeszukaniu zasobów internetowych wniosek nasunął mi się jeden: to jest sprawa czysto polityczna, nie językowa. Uznano serbski i chorwacki za dwa odrębne języki, ponieważ taką decyzję podjęły parlamenty obu państw, mimo że jest między nimi mniej różnic niż między polskim a śląskim. Podobnie musi być w przypadku słowackiego i czeskiego - różnice nie są wielkie, skoro Czesi po czesku bez problemów swoje sprawy załatwiają, a Słowacy ich rozumieją. I dla mnie, użytkowniczki polszczyzny z podstawami czeskiego, słowacki nie stanowił mrocznej tajemnicy. Niektórzy posuwają się do stwierdzenia, że w ogóle języki słowiańskie mogą być wariantami jednego, jako że Polak z Ukraińcem się dogada, Słowak z Czechem, Polak ze Słowakiem itd. W to byłoby mi trudno uwierzyć.

W okolicy Ostravy pochowali małe miasteczka, otoczyli górami, tak że wygląda niczym w bajce. Takim miasteczkiem jest Štramberk, mający w rynku jeden kościół, nad nim stoi stara wieża zamkowa, a okoliczne pagórki chowają rzeźby ważnych regionalnych rzeźbiarzy. Część ludzi wciąż mieszka w starych, drewnianych domach. Jakby czas stanął w miejscu.
Na górskie wycieczki polecano mi okolice Frydka-Mistka i Frydlandu, łatwo dojechać autobusem czy pociągiem, a stamtąd już prosto na spacer pod górę.
Jak mówiła Míša: tu wszędzie są góry, a jak nie góry, to hałdy, więc prawie jak góry.

I Brno, stolica południowych Moraw. Kiedyś jeszcze wrócę.