Nuda

Wychodzimy rano na ćwiczenia z przekładu, otwierają się drzwi pokoju obok i staje w nich Leszek. Pyta, co i o której mamy, po czym stwierdza: "idę z wami". Mamy tak mało zajęć, że ani się zmobilizować do samodzielnej pracy, ani zadana nie zajmuje zbyt wiele czasu. Poza cyklicznymi imprezami (definitywnie nie bawi mnie alkohol, to przychodzi falami, właśnie poszło precz) nie ma wiele aktywności. Nadrabiam książki z listy "do przeczytania, gdy zabraknie lektur obowiązkowych".
Przyszły tydzień upłynie pod znakiem trzech godzin zajęć (czeski w czwartkowy ranek). Tak, to już wszystko.
Matko, jakże takie wakacje demobilizują i demoralizują. Coraz straszniej mi na myśl o styczniu i zaliczeniach.

Łatwo się rozbestwić

Co spojrzenie na plan, to zdziwienie, jak wiele wolnego czasu. Będę jeszcze przeklinać ten luz :) Tymczasem w planach wycieczki małe i duże!

Turkish guys

Najliczniejsza chyba grupa po Polakach to Turkowie. Są mili, uśmiechnięci, czarująco się z nimi rozmawia. Wszystkim zainteresowani, o wszystko pytają, pamiętają szczegóły. Są muzułmanami - ten temat chcę, inaczej nie byłabym sobą, jeszcze poruszyć.

zwyżkowo

Uzbierałam już pełen pakiet zajęć na uczelni (bagatela, trzy tygodnie po rozpoczęciu), wyjdzie z tego 29 punktów + 3 na filologii za seminarium.

Owocem wczorajszego spaceru po śląskiej Ostravie było odkrycie cmentarza - ciekawa byłam, jak w ateistycznych Czechach chowa się zmarłych - a chowa inaczej. Pomniki kryją pod sobą całe rodziny, zatytułowane są nazwiskiem, poszczególne imiona graweruje kamieniarz. Sporo z nich zawiera jakby półkę, w której za szybą umieszczane są zdjęcia, pamiątki, czasem nawet urny z prochami. Jeden znicz, jakiś kwiatek, nic więcej. I w podpisie "Nazapomneme", napisy związane z wiarą są zdecydowanie rzadsze. I znów zastanawiam się, czy naprawdę jedyne, co można o człowieku po śmierci powiedzieć, to dwie daty: urodzenia i śmierci? I smutne to, i niepotrzebne w gruncie rzeczy. O ileż lepszy byłby jajcarski wierszyk - niech przechodzień ma jakąś radość z mojej śmierci. W końcu za najdalej 100 lat śladu ani po pomniku, ani po ciele nie będzie. Tabu, które nałożono na śmierć, zdumiewa mnie nadal. Wielu zauważyło, że to jedyna pewna rzecz w życiu (haha) każdego człowieka, wyjątkowo demokratyczna towarzyszka. Czy to strach przed nieodwracalnością, przed wywołaniem, skłania ludzi ku milczeniu? Chciałabym bez strachu i stresu rozmawiać z bliskimi o śmierci.

Zaskoczenie:

no title

Skończyłam wreszcie z tym długachnym wypadem do Polski - tydzień cały mi to zajęło, a i tak obarczyłam Bucza (Buczu! W tym miejscu o Tobie wspominam!) i moją siostrę papierkami do załatwienia. Grunt to owocna wizyta u promotora, obiecujący kierunek pracy wieńczącej studia i zadzierzgnięte znajomości na wrocławskiej bohemistyce.
Z wojakiem Szwejkiem przejechałam dziś przez granicę (konduktorka kazała mi zapłacić za bilet o wiele więcej niż ostatnio - muszę się jeszcze podszkolić w czeskim, zamiast 18 kC z Bohumina do Ostravy zapłaciłam 48.)
Znów mam etap przeszkadzających sobie języków - zmieszane produkują kwiatki jak ostatnio w Żabce pod blokiem, gdy zamyślona podeszłam do kasjera mówiąc: "dobry dzień". Dziś z kolei pewna byłam, że dziewczyny stojące niedaleko mnie na ostravskim przystanku mówią po polsku - tak brzmiała melodia języka, akcentowanie. Tymczasem słownictwo, gdy podeszłam bliżej, okazało się czeskie. Czy to moja "głuchota glottodydaktyczna" (istnieje taki termin!), czy one wychowały się na terenie sprzyjającym interferencji językowej?

w przerwie

Podanie na bohemistykę (niech mnie nie skreślają!) gotowe i wydrukowane. Za godzinę pociąg do Wrocławia - postanowiłam dziś zadebiutować na drugim kierunku studiów i poszukać rzeczników (rzeczniczek) mojej sprawy wśród koleżanek i kolegów z roku.
Jutro wizytuję promotora, czas na rozmowę o kształcie magisterki (kształcie... temat by się przydał :D). Tuż potem kolejny pociąg i tym razem Ostrava - na miesiąc, na dłużej? Mam nadzieję, że sprawy studiowania we Wrocławiu uleżą się i bez moich interwencji, podczas gdy ja będę spędzać czas nad słownikiem czesko-polskim i nie tylko.