A gdyby EILC nie było?

Jeszcze dodam dwa słowa o owym momencie oczekiwania, z którego wyrwała mnie informacja, że jednak uda się wyjechać. Czeski to nisza, niewiele podręczników, dobre pochowane na uniwersytetach, tym ważniejszy jest dobry wybór. Zaczęłam pracę z podręcznikiem Davida Shorta
"Język czeski dla początkujących"
. Zebrał dobre opinie, więc kupiłam, choć w księgarni był dokładnie zafoliowany. Kilkanaście lekcji na prawie 500 stronach, ćwiczenia, dwie płyty, słowniczek, suplement gramatyczny. Miło się z niego uczy.

Wiadomo, że samo czytanie i uczenie się słówek to niewielka część nauki, tu kontakt i umiejętność reakcji są najważniejsze. A żeby się osłuchać z językiem (gdy się nie ma Czecha pod ręką), dobrze posłużyć się zasobami internetowymi. Z pomocą przychodzi rozhlas.cz, czyli rozgłośnia radiowa. Można sobie go posłuchać tu. Kilka stacji do wyboru, ja najcześciej słucham tego.

Nie wiem, jaki byłby efekt, gdybym do września radziła sobie w ten sposób.

Just like a dream

Dostałam swoje potwierdzenie! :)
Teraz utonę w tysiącu papierków, które trzeba załatwić z Biurem - nie ogarniam...

Mam naprawdę dobry czeski tydzień. W drugiej turze najprawdopodobniej dostanę się na filologię czeską na kochanym UniWroc :-)

Jak się okazuje, wcale nie tak łatwo dostać się do Czech. Wydaje się, że z Dolnego Śląska nie powinno być problemów - a jednak... To, co proponował mi internetowy rozkład jazdy, jest najgorszą chyba opcją na tę podróż. Po długich poszukiwaniach (ponaddwugodzinnych) udało mi się zmontować trasę kombinowaną.
Najszybciej przedostać się z Wrocławia do miejsca docelowego jest przez Głuchołazy. Kilka razy dziennie kursuje przez nie pociąg czeskich linii, startujący i kończący bieg w Czechach (z jednej strony Jesenik, z drugiej Ostrava). Wszystko powinno mi zająć jakieś 3,5h, dwie przesiadki - w Nysie i Głuchołazach. Okazało się też, że nie ma najmniejszego sensu kupowanie biletu przed podróżą - mam kupić u konduktora po czeskim przeliczniku. Nie wiem dokładnie, na jakiej zasadzie to działa, ale za przekroczenie granicy trzeba zapłacić, w Polsce wielokrotność kwoty czeskiej.
Przy okazji ciekawostka: w Czechach płaci się tyle samo za podróż pociągiem osobowym, co jakimkolwiek innym. Pospieszne nie kosztują więcej ani żadne ich warianty.
Jedno wiem na pewno - będzie wesoło :)

Wszystko nabiera rozpędu

Słuchając relacji Oli z Podebrad, coś mnie w środku kłuło - zwyczajna zazdrość mnie brała na jej możliwość kontaktu z żywym językiem, którego nie da mi żaden podręcznik i radyjko internetowe.
Zmęczona oczekiwaniem na decyzję w Pradze (wciąż ten substitute), wysłałam pytanie do głównej koordynatorki kursów o wolne miejsca, gdziekolwiek i kiedykolwiek. Dziś dostałam odpowiedź: wolne miejsca są jeszcze w Krnovie k. Opavy. Tuż przy polskiej granicy, z dojazdem przekraczającym wszelkie normy (10h z Wrocławia!), malutkie miasteczko o skomplikowanej, jak wszystkie na Śląsku, historii.
Wysłałam odpowiedź, że chętnie wezmę udział. Do piątku powinno mi się udać załatwić wszystko z biurem na uczelni i mogę jechać :)
W życiu bym nie pomyślała, że tak mało wystarczy do pełni szczęścia.

Stop

Kurs EILC na razie zamrożony, nie mają wolnych miejsc dla mnie. Zazdroszczę Oli, która się załapała na termin lipcowy. Ja na razie stanęłam wobec wolnego sierpnia i patrzę na jego kalendarzowe wyobrażenie. 31 wolnych dni. Tylu nie przewidywałam w żadnej wakacyjnej opcji. 31... Muszę intensywnie pomyśleć.
W dalszym ciągu mam nadzieję, że zostanę przyjęta.